STARY LWÓW 12.10.2012
   
   No to tak… pamiętnego dnia 12.10.2012 odbyła się kolejna integracja klubowa - miała miejsce w „Starym Lwowie”, ale w Rzeszowie :)
   Na spotkanie przybyli z rożnych stron: Prezes, Jurek, Michał, Koyot, Jelcyn, Rosomak, Darek, Binladen, Berbeluch, Staszek, Stoffer i ja Grotka.
   Program spotkania jak zwykle obejmował kilka punktów. Do najważniejszych należały: organizacja kolejnego wyjazdu na Ukrainę w ostatni weekend paŸdziernika, organizacja wyjazdu klubowego do Rymanowa oraz zakończenie sezonu klubowego. Kliku klubowiczów zadeklarowało chęć udziału w wyjeŸdzie za wschodniš granicę, ale większoœć mimo wszystko opowiedziała się za lokalnym Rymanowem – który przewidziany został na listopad 2012 bez konkretnej daty. Również przewidziano zakończenie sezonu. To z kolei ma się odbyć na Donatce k. Chmielnika. Teoretycznie ma to być ostatni tegoroczny wyjazd klubowy.
   Podczas ukraińskiej goœcinnoœci Prezes zapowiedział wybory nowego prezesa. Majš to być demokratyczne wybory, ale zobaczymy co z tego wyjdzie.
   Większoœć obecnych podczas tej integracji była zmotoryzowana w zwišzku z czym każdy wie jakie ustalenia zostły uzgodnione – nieprzyjmowane będš tłumaczenia typu „nie pamiętam”, ani tez żadne inne usprawiedliwienia. Gdyby ktoœ coœ chciał wiedzieć jeszcze w jakieœ innej kwestii służę pomocš…
   Zgodnie z proœbš Jelcyna, niech każdy opowie się za dogodnš dla siebie datš wyjazdu do Rymanowa. Pozdrawiam
   Grotka :D
   
   
 DONATKA 27 i 28 11.2010
   
   Ostatnia impreza w terenie odbyła się na torze Donatka.
   Na zlocie pojawił się oczywiście Prezes, Krecik, DjCiapata, Kojot, Rosomak, Stoffer , Jelcyn oraz 2 samochody gościnnie - potencjalni przyszli członkowie.
   Impreza zyskała przydomek: Kojot show
   Kojot show - ponieważ kojot postanowił sprawdzić klatkę na swoim nowym samuraiu i przy pomocy kolegów klubowych (koledzy spoza klubu też sie do tego przyczynili) zaliczył 1,5 obrotu wokół swojej wzdłużnej osi symetrii, mówiąc prosto: rolka przez dach.
   Testy topienia również miały miejsce, co skutkowało wyłowieniem kilku żab które najwyraźniej zainteresowały się komorą silnika szerszenia (samurai kojota) i postanowiły zabawić tam dłużej.
   W niedzielny poranek do klubowiczów dołączył Stoffer, który w końcu postanowił zmienić opony ze standardowych BFG MT na eleganckie SILVERSTONE XTREME , teraz się zacznie jazda, co było widać po jego uśmiechniętej twarzy, jedynie niezadowolone były półosie wranglera. Oczywiście brakowało fotoreporterów, ale kilka fotek udało się zrobić, niebawem pojawią sie w galerii.
   Imprezę można zaliczyć do raczej biesiadnych, do czego przyczyniła sie pogoda i chroniczny brak wyciągarek, ale za to można było poćwiczyć skoki przez kozła, salto w przód i tył, można też było się wyżyć na worku treningowym, najciekawszym elementem było stanie na głowie pod wpływem ...chwili. Taki spontan…
   Okazało sie ze Prezes ma jednak "mocną głowę" i stał na niej najdłużej.
   Ale to już wiedzieliśmy wcześniej bo nieraz Prezio stawał na głowie aby zorganizować jakąś imprezę. Podziękowanie dla właściciela toru Donatka 4x4, za ......., On wie za co, oraz za udostępnienie toru i chatki.
   
   ROSOMAK
   
       
   
 Ble Ble Ble... " nie chwal dnia przed zachodem slonca " ;)) Tutaj sie cos pisze a pozniej DELETE ... i tak od czasu do czasu ...
   
   
   " LULIAN PRAWDE WAM POWIE ... "
   
   
   23-09-2010
   
   Lulian ;]
 Integra "Bez kryptonimu" - Wrazenia Pawelcia ;)) 18-10-09
   
   Impreza ogolnie spoko, chociaz faktycznie mam wrazenie ze ta wczesniejsza -letnia edycja- byla fajniejsza.
   Fajniejsza moze dlatego ze byla czaderska pogoda wtedy - cieplo, noc, ksiezyc, ogien do rana i wogole taki miala w sobie jakis Swoj 'osobliwy urok' :D
   Tym razem tez ogolnie bylo spoko - byl znacznie lepszy teren - mokro, bloto, woda, i setki galezi na drogach - byl taki smaczek troche "pionierskich przepraw" w miejsca zapomniane, nie zdobyte - przedzieranie sie przez galezie ma swoj urok - TEAM SPIRIT przy rozpierdzielaniu zwalonego drzewa w poprzeg drogi ... (a to jest mile) ;]
   No trasa z pewnoscia atrakcyjniejsza terenowo .
   Jedyne co mnie z deka zaniepokoilo i zarazem rozczarowalo to zanikanie ducha walki w klubowych szergach - MASAKRYCZNIE wyglada jak jeden przejedzie - pokaze ze sie da, drugi tez, a reszta jedzie ale tam gdzie latwiej, boczkiem, boczkiem i ciul. To po co zesmy przyjechali ??? bym zapytal ??? - gdzie ten duch ????? Starzejemy sie ??? Pozniej jedni znudzeni bo malo pojezdzili ( jak objezdzali i czekali na tych walczacych ) a drudzy - walczacy, auta zmordowane znowu w pizdu :S

   JA kurde osobiscie sobie pojedzilem i jestem hepi. Chcialem podkreslic fakt Nie POSIADANIA odciagow na masce - i pomimo tego ze bylem 1 w kolumnie zadna galaz mi nic nie zniszczyla :P
   - A mysle ze niektore byly "Calkiem" spore . powiedzial bym ze male drzewka wrec .
   Rosomak jezdzil ze mna to sie go zapytajcie czy maszyna se radzila - co wam powie nie wiem - podejrzewam ze mogl byc pod lekkim wrazeniem - ale moze czasem sie nie przyznac i glosno tego nie mowic - taki juz jest :D

   Straty w moim pojezdzie w sumie powstaly - Poszlo sprzeglo sie pi..ic , poszedl przgub sie j..ac w przodzie ,"nadkrecilo" tylna puloske ,poszla plandeka na dachu - dziura po dlugosci ponad metr albo lepiej ,troszke sie przez chwile buda skosila i sie drzwi pilota nie chcialy zamykac i otwierac ;DD , troche mi wycieraczki popierdzielily te chaszcze (zabraklo odciagow :P ) ale Luaz ma tak troche bez sensu skonstruowane ze sa podatne na uszkodzenia (chociaz i tak slabo zbieraja) ale za to latwo je zreperowac nawet przy pomocy patyka i kawalka sznurka. skrzynia rzezila juz dawno, a teraz to rzezi tak ze ohohoho :O ! , no i wreszczie gdzies udalo mi sie lekko ugiac "krotki" drazek kierowniczy :DD

   Pozatym taka mala szyderka dla dodania zamieszania - zauwazylem ze w kilku przypadkach auta BEZ wyciagarek pokonuja przeszkode na kolach samodzielnie - a WYciagarkowcy niestety juz nie :p tylko sie ciagna chlopaki - heheheh - czyzby to urzadzenie wytracalo drajwerow z wprawy ?? hmmmm... - czyzby brak tego urzadzenia mobilizowal kierowcow ????? hmmm...
   - dobra styknie - suchej nitki nie zostawiono na nikim :P hehehe
   ps.gospodarz Dworu tez 'kaktus' bo sie oddalil od ogniska przed czasem spac ... :D :P
   Dzieks ewrybady za zabawe :))

   Szczaleczka !
   
   Lulian'ek
 Integra "Bez kryptonimu" - Wrazenia Artura :o 18-10-09
   
   Moje wrazenia okiem uczestnika:
   Bylo super, extra, fajowo !!! ;D
   Jazda byla mieszana, o roznym stopniu trudnosci, wszystkie auta super rozprawialy sie z trudnosciami terenu i wszystko poruszalo sie do przodu nadzwyczaj sprawnie.
   Dla mnie osobiscie jazda zakonczyla sie troche wczesniej, z tego powodu czuje niedosyt i glod terenu. Musialem odwiedzic pewien "warsztat" gdzie 'naprawiaja' kierowcow, ale "wojna to wojna" jak mawia prezes i straty musza byc!
   Druga czesc wieczoru ( czyt.czesc artystyczna ) pomimo zimna byla bardzo goraca i miala tez swoj urok ;]
   To pisalem ja - jednoreki bandyta :)
   
   Artek/Gazior
 Integra "Bez kryptonimu" - Wrazenia Roberta :o 18-10-09
   
   No i juz po 'Lisiokach' - doslownie kilka fotek zamiescilem na ftp, ktorych to smialo mozna dolaczyc do tych "plebiscytowo-wywrotkowych".
   Na szczescie nic sie nie stalo, bo tylko zgniecenie, bez polamania i pochrobotania kosci dloni kierowcy 'Gaziora' - a wygladalo to wszystko bardzo groznie (choc niewidac tego na zdjeciu).
   Pozatym bylo bardzo mokrutko i sliziutko czyli fajowo !!!
   
   Siema !!
   
   Gibon
 Integra "Bez kryptonimu" ;) 17/18 - 10 - 2009
   
   Heeelloouuu.
   
   Mija wlasnie 3 tydzien od Wielkiej inegry, wiec chyba najwyzsza pora by co nieco namalowac jak tam sie nam "integrowalo" ;]
   A bylo to tak ...
   
   Za gorkami, za laskami pewna grupka ludzikow pomyslala sobie ze mozna by sie tak cos niecos zintegrowac ...
   -koncowka lata byla raczej sucha ... wiec i apetyty troszke urosly.
   W sumie propozycji na miejsce bylo pewnie ze 3, ale suma sumarum padlo na miejsce sprawdzone i pewne - Straszniutenki Dworek ;]
   Termin ustlono raz, dwa - wiec odliczamy czas ... Przed planowanym terminem pogoda dala do pieca cokolwiek (na nasza kozysc zreszta ) - byly nagle opady sniegu i czaderski akcent w postaci polamanych na drogi drzew i krzakow, potem sobie to topnialo i elegancko nawilzalo podloze ... jedyny minus - zimno - temp. kolo zera do +3.
   W sumie niby nic, ale czlowiek rozpieszczony po lecie taki troche "mientki" z pocztku jest ... ;)
   
   Nadszedl TEN dzien.
   Zbieramy sie - ogolnie zbiorka polegala na jezdzeniu jedni za drugimi a drudzy za pierwszymi po wiosce - niby mielismy sie spotkac "TAM" ,a kolesie przyjechali "TU" ,a mnie "TU" nie bylo bo bylem "ZA" sklepem i sie szukalismy i wogole ,a potem "ONI" Pojechali "TAM" i to jeszcze "Tamtedy" a ja pojechalem "gdzie indziej" i jeszcze inna droga,a na dodatek w miedzy czasie jeszcze "INNI" czekali juz "TAM". Ale w sumie tak sie poukladalo ze "TAMCI" co pojechali "TAMTEDY" - nadjechali w tym samym czasie co ja - wiec wszystko zakonczylo sie Powodzeniem i spotkalismy sie "WSZYSCY" :DD
   A Tu (czyli "TAM" ) szybkie pozbycie sie ekwipunku sypialno-nocnego i w teren.
   Nigdy nie jest tak ze wszyscy sa Gitarra - tym razem tez "ktos Super" nas zawiodl - do konca obligowal sie ze przyjedzie ,a na koniec nawet sie nie odezwal ze "juz nas nie lubi"
   Pojechalismy wiec.

   NA pocztek male bayorko z koleinami - kiedys (za czasow jak bylem chlopaczkiem malym ;D ) tamtedy normalnie traktory ze sianem jezdzily a teraz ... z gory niepozorne a praktycznie nie do przejechania - chyba ze z 0.5 m przeswitem.
   - ja probowalem , prezes taz podjal rekawice , a reszta -UUUUUUUUUUUU
   Dobra - kolejna szykana - male 'krzaczorki' i nastepna 'paciara' i znowu podobnie jak poprzednio - Ja,Prezes, i to by bylo na tyle chyba ... :p
   Z paciary wydostaje mnie Landryna Jelcyna ,a prezes kombinuje sam z wyciagarka ... ,po jakims czasie na wskutek narastajacych lekkich probemow postanawiam mu podac pomocny pas ;)
   Jedziemy dalej - ciasne przejazdy przez stary zarosniety i zapadniety "rowek melioracyjny" - Co niektorzy jada tak jak nalezy - ale niestety nie wszyscy ...
   - Sobie mysle "no kur2 co sie dzieje ??? jak tu towazystwo wyleczyc z omijania ??? " (czyt. wymiekania)
   I wtedy z pomoca przyszedl mi (na swoja zgube zreszta heheh) Jelcyn - zaproponowal trase - po krotkim namysle wydumalem taki przejazd ze sie nie dalo ominac - heheheh - i tam powoli zaczely sie juz emocje i lekka adrenalinka.
   Jak to fajnie te gorki dzialaja na kierowcow - niby nic a jednak jak sie podjezdza bizej do zjazdu to troche taki czlowiek ... hmmm
   Ale o to przeciez chodzi.
   Potem byl element przedzierania sie przez zawalona polamanymi galeziami droge - no masakra - szczgolnie ten na poczatku ma przeje...e - nie wiesz czy juz masz kolek w chlodnicy czy jeszcze nie- nie widac kompletnie nic - nie wiesz czy to, ze auto ma taki opor to te masy konarow ktore musi pchac i lamac przed soba ,czy to moze jakas galaz ktora im mocniej pchasz tym mocniej wygina Ci drazki kierownicze i zrywa przewody hamulcowe ...
   Gdy sie juz sciemnialo dotarlismy do naszego stalego punktu - wszechobecny torf ... - to tu na ostatniej integrze zeszlo do polnocy - a bylo sucho wtedy ...
   Zapada dezyzja ze jednak wybieramy lajtowsza wersje przejazdu bo nie przejedziemy tego do rana nawet.
   I tu dopada nas pewna przygoda - a moze nie tyle Nas co Gaziora - walczymy ostro z krotkim ale za to stromym podjazdem z elementami klinujacego sie jaru.
   Artek daje buta przy podjezdzie , gaziora podrzuca prawa strona i maszyna laduje na boku - dosyc drastycznie to wygladalo bo ciemno juz bylo (to po 1 ) , (a po drugie) byla dynamika - koles nie fiknal pelznac w miejscu na trawersie tylko na predkosci.
   Dopadamy Samochodu - Michal probuje wyjsc gora (czyli swoimi drzwiami) deptajac brata butami , Artek moze by "se i nie dal" tak deptac ,ale nie mial zabardzo wyjscia bo byl unieruchomiony 'odrobine' .
   My za auto i probujemy "ulzyc" Artkowi :D - uniesc gaziora bo Artek se postanowil (odruchowo w czasie jak sie kladli) ,ze sobie podlozy to i owo pod rame klatki - i udalo mu sie !! Tylko nie pomyslal ze moze potem go bolec ,jak nie bedzie mogl wyciagnac ...
    Kilku chlopa i Artek "wyratowany" - Stawiamy auto na kola i jedziemy do asfaltu.
   Tam Jelcyn ofiaruje sie ze pojedzie landryna z pechowcem tam gdzie trzeba ... (na ogledziny itp. )
   My natomiast spotykamy sie z Valdim po drodze (ktory postanowil nas odwiedzic swoim uaziorem) i jedziemy w 'okrezna droge powrotna' w kierunku na baze.
   Powiedzmy ze jedziemy "od du.y strony" ale omijajac niektore mocniejsze przeszkody.

   NA baze docieramy w lepszym czasie niz ostatnio ;D
   Poprostu tym razem wykazujemy sie lekkim rozsadkiem i wogole pewne okolicznosci to wymusily ;]
   Potem tradycyjnie Ogien , rozmowy i takie tam - wiadomo
   Tym razem rowniez czesc przybylych klubowiczow musiala zmyc sie wczesniej - wiec na noc zostaje jedynie stara wiara :D

   A w niedziele - cos przed poludniem - postanawiamy ze jeszcze tak sie gdzies rozruszmy z prezesem co kolwiek - jak juz auta upaciurane to co sie bedziemy pier... .
   Pojechalismy w takie miejsce "na lajcie" - wiecej drogi niz terenu - byla taka gorka gdzie sobie potestowalismy pojazdy - tam dojechaly przypadkiem jeszcze 2 auta - znajomych sympatykow z okolicy - proba podjazdu celem porownania ...
   No chcac nie chcac musze sie pochwalic, ze bliski wschod nie daje szans dalekiemu.
   Suzuka i Nissan podjezdzaja tylko do polowy gorki ... Uaz podjezdza na druga wyzsza polowe , a Luaz ... hmmm po chwili kutania podjezdza dalej i dalej i dalej ... hehehhe ( no - bez komentarza :D )
   Tak wiec w generalce mozna by powiedziec ze Rosja prowadzi 1.8 do 0.7 z Japonia :DD
   Niestety odwrotnie jest w awaryjnosci pojazdow ... :S
   Chlopaki sobie zostaja na rozmowie a ja z Rosomakiem jedziemy sie przewiezc po chaszczach - i tam moja historia sie konczy - postanawiam sobie przejechac taki "maly" rowek w poprzek - i tam zostaje - niestety czasem brak wspomagania ukl. kier. jest problemem i kierowca jest "za cienki w portkach" w straciu z technika.
   Sily sa takie ze nie utrzymuje w mokrych dloniach zabloconej kierownicy - skreca samo do oporu w lewo - i pomimo ze ograncznik byl ustawiony ok. Wypada srucik z przgubu i rozpierziela go w pizdu.
   Mala akcja ratunkowa - tradycyjnie 3 na jednego - czyli Prazes ciagnie wyciagarka Lulka , prezesa 3ma Patrol za ogon , a Patrola 3ma suzuka.
   Jak by nie ona to by nie szlo wyciagnac gada na wierzch ... :D
   Podziekowanie dla chlopakow za pomoc, pozegnanie - oni jada w swoja strone - My z prezesem szybka reanimacja, Wyciagamy wadliwa polos, przywracamy kierowalnosc i szczesliwy powrot do domow w trybie 4x2 (tak jak lubie ;] ) :DDD

   Tak to bylo. w skrocie . - spostrzezenia wlasne uczestnikow w kolejnych wpisach .
   Strzalka !!!!!!!!! ;))
   
   LULEK ;))
 T'j'UNING - i wszystko jasne ;D
   
    CD...
   I oto nadszedl czas na wielkie 'rozwiazanie' ,wiec po kolei :
   Lift (HI LIFT) zostal przymocowany do paki za pomoca opasania ramy pojazdu lancuchem i przyczepiono do jego zakonczen (lancucha) pasy do mocowania ladunku ( po 5 ton wy3malosci kazdy) , pasy - przyczepiono do lifta :P
   Zrobione to jest na ksztalt literki A - jest to podstawowa i zarazem najstabilniejsza metoda mocowania :))
   Konieczne było zastosowanie tak mocnych pasow gdyz podczas dzwigania ladunku np o masie 0.5 tony na ramieniu o dl. 3m wytwarza sie taka sila ze glowa mala :o ... - wiecie o co chodzi "ramie - dzwignia " :D
   Dodam ze max wysow ramienia to cos okolo 4 metrow w poziomie ...
   
   Wciagarka : mechanik - produkcja Niemcy - naped reczny - korba , lub reczno elektryczny - czyli wkretarka akumulatorowa wyposazona w nasadke pol calowa na klucz 16 ;D -caly osprzet zakladany na srube mocujaca korbe - praca przyjemna i bezwysilkowa :]]]]
   Wciagarka wyposazona w hamulec cierny (na zasadzie sprzegla z tym ze nie ma sprezyn ani 'sloneczka' lecz sruba o odpowiednio dobranym gwincie oraz nakretka ktora sobie fajnie po niej plywa i se sciska te tarcze :]
   Max uciag : 1200 LBS'ow :O - ale na stale jest zamontowany bloczek wiec mamy ciut ponad tone oraz - co niekiedy dosc istotne - precyzyjniejsze ruchy przy podnoszeniu badz opuszczniu :DDD
   
   i co jeszcze .. aaa wspomaganie ukl. kier. - sila wspomagania jest wprost proporcjonalna od dlugosci ramienia liftA oraz masy podnoszonego nim przedmiotu :D
   jak se dzwigam np. most od IFY to w extremalnych sytuacjach wystepuja male utrudnienia w kierowalnosci pojazdem :D - ale do wszystkiego idzie sie przyzwyczaic :D
   A ha - no i chyba juz zauwazyliscie 'bystrzaki' ze lift jest hydrauliczny :DDD
   No i jeszcze odnosnie wciagarki .... jako ze jest zamontowana na lifcie , a lift na pace wiec samo przez sie powinno byc zrozumiale pojecie "mechanik na pace" :D :P
   No
   
   I jak sie wam Towarzysze podoba ???????
    Prawda ze fajne ???????? :DDD
   
   To kiedy jedziemy na jakiego offfrołda ??????? hehehe :D:P ....
   
   Szczalka !!!!!!
   
    LULEK ;]
 TUNING 09.09.2009
   
   Tak jest.
    Postanowiłem trochę podkurzyć wrażliwszych "członków" klubu ....
   Bo kurde ciągle wszyscy przerabiają te pojazdy, modzą i wogóle ciul wie co - a auta jak nie jeździły - tak nie jeżdżą :p :D
   Wciągarki, pierdołki , tysiące odciągów (ze to niby na gałęzie ... ) jakieś snorkEle , akumulatory żelowe .... tysiące blokad ... i
   ciul z tego jak i tak "z tego nic"
   Osobiście uważam, że podstawą tuningu jest doprowadzenie niemal do perfekcji możliwości trakcyjnych pojazdu - perfekcja, czyli jedzie tam gdzie inni próbowali ... ;p , a dopiero potem powinno sie myśleć o "zbędnym" szpeju :o.
   Osobiście starałem się "3mać" tego o czym tu pisze ... Postanowiłem
   -zero wciągarek, blokad, wspomagań i nie wiem co jeszcze , nawet odciągów nie miałem nigdy i szyba jest Git :D
   - wygląda, że obrany kierunek był dobry ;) ... ???
   
   Ale niestety byłem zbyt "mieNTki" - uległem presji otoczenia :[
   wczoraj złapałem Diaxa w rękę, kawałek łańcucha , jakieś pasy do mocowania ładunku i stało się -
    "stJuningowalem" pojazd :D
   
   Mam nawet wciągarkę - i to na pace - zgadnijcie jaką .... -oczywiście, że mechanik ;]
   Zrobiłem też przy okazji "Lifta" bądź jak kto woli HI Lifta :]
   Pojawia sie też wspomaganie układu kierowniczego - o działaniu "sporadycznym"
   I zobaczcie w załącznikach co wyszło ... :o
   Opis przeróbki w następnej wiadomości ... celowo - "co by" Wam większego SZOKa zrobić :P :]]]
   
   
    LULEK
   
   CDN...
 WYPRAWA NA UKRAINĘ 2009
    Witam wszystkich po powrocie :D
   Na Ukrainie było super. Chyba najlepszy wyjazd na jakim byłam (pod względem terenu, widoków, itp.). To, że Gibon napisał o braku dróg i kurzu nie znaczy, że Lulek przejechałby teren dupowozem - PRZECIWNIE.
   Ostatni dzień dała nam tak w du.. - tyłki, że wszyscy mieliśmy problemy pod względem trudności terenu.
   No, ale...
   Więc: nie wiem jakie fotki i ile zamieścić bo osobiście mam ich 1700 z filmikami, nie szczędziłam sobie :D najlepiej to zamieścić chyba kilka fotek na FTP-a, a kto ciekaw co się działo to może wnioskować o jakąś płytkę z wyjazdu to puścimy w obieg.
   I tak pokrótce:
   
   I dzień
   Spotkanie na Watkemie, dojazd pod granicę, przejście, zakupy, szukanie miejsca na nocleg i ognisko. Sen w samochodach czy gdzie popadnie i ruszamy w drogę :)
   
   II dzień:
   Troszkę po polach, lasach. Dojeżdżamy to wąskiego przejazdu, który na pierwszy rzut oka wydawał się do pokonania i nie do przejechania. Z lewej paryja, z prawej paryja a przejazd na szerokość Patrola.
   Pierwsze ciekawe zdarzenie. Potem jedziemy, jedziemy przejazd przez pola, rzeczkę i podjazd pod górkę w lesie - dojechaliśmy, ale w trakcie musiała być zawrotka bo podjazd okazał się za trudny i musieliśmy wrócić. Zjeżdżamy dróżką, którą wyjechaliśmy. Po prawej, trochę niżej (ok. metra) płynie strumień. Jedziemy z Ciapatą przedostatni, najechaliśmy na kamień wybiło nas i... BOK - niewiele brakło do dachu, pogięliśmy drzwi, zmiażdżyliśmy snorkela, szczęśliwie przednia szyba cała, boczne otwarte - znaczy całe przód po mojej stronie trochę pogięty coś się dało odgiąć, szyba tylko się ciężko odsuwa.
   Urwana tylko poduszka
   W aucie na boku była wiązanka, ale zapowiadało się na dużo gorsze uszkodzenia, ale szczęśliwie przejechaliśmy cały wypad :D
   Potem jeżdżenie w pięknych okolicach przyrody. Wszędzie piękne widoki, góry, chmury, wzgórza, wzniesienia, krowy i konie. Bosko. Wsie cofnięte faktycznie do TYYYYYYłu. Dojazd do gospodarstwa Rusłana.
   Przejażdżka po okolicy, wjazd do strefy niczyjej, nocna eskapada niektórych uczestników na polowanie :D
   Spanko w stodole na sianie, a pod spodem krowy i inna trzoda.
   
   III dzień
   Podobny teren. Upał nie do wytrzymania. Jeździmy, jeździmy wjechaliśmy do Turki chyba największe miasto na Ukrainie w jakim byliśmy.
   Wyjechaliśmy z miasta - zaczęło się mocno chmurzyć i wiać. Wszyscy zadowoleni, że poleje. Znaleźliśmy miejsce noclegowe, jeżdżąc dalej po górkach. Deszcz zaczął padać, z czego wszyscy byli zadowoleni :)
   Spanko - waliło deszczem po namiocie, zrobiło się zimno i git.
   
   IV dzień
   Wstajemy - śniadanko, spakowanko i wyjazd. Naszym celem był powrót w stronę Ukrainy z wjazdami tu i ówdzie. No i mokro było i błotko było i ugrzęźnięć co nie miara i podjazd, który na wciągarce pokonał tylko jeden, przejazd przez mocno kamieniste strumienie, błotko zwane masełkiem, w którym każdy obrót kół powodował większą wtopę, nieustanne używanie wyciągarek i kinetyków.
   BOSKO po prostu brak słów na opisanie tego dnia (kto był ten wie - kto nie był - niech żałuje).
   Później zjazd do rzeki na obmycie aut. Ostatni posiłek i jazda na granicę (gdzie w miarę szybko obeszło się z przejazdem na drugą stronę).
   Cały wyjazd jak dla mnie opisuje na bardzo pozytywny. Mi się podobało wszystko. [..."prawie"...] Jednak najlepsze co zostaje w pamięci to akcja i widoki.
   Było nas 7 aut - 13 osób. Jak już mówiłam dla mnie super. Jak już mówiłam kilka fotek można wrzucić na FTP-a ale najprędzej to nagramy płytkę i rzucimy w obieg.
   Paweł nie denerwuj się, nie zawsze człowiek ma czas napisać wszystko od razu, szczególnie jak wróci z eskapady po 4 dniach do codzienności.
   To się spisałam ja - Grotka (przewodnicząca FOTO-teamu odkąd Lukas jeździ za kierownicą i która widzi wszystko i wszędzie).
   Miejcie się na baczności. Grotka pa3 :)
   
   
    GROTKA
 INTEGRACJA czyli o tym jak to z lajciku się zrobiło ...
    -Kiedy integra ??!! :o - Od pewnego czasu dudniało na forum ...
   No to wzięliśmy sie za siebie i sie zorganizowało - we środę prezes dzwoni do mnie ...
   - ustalamy termin - za 3 dni
   - miejsce "Straszny Dwór"
   Czasu mało - obiekt od kilku lat nie zamieszkały , duchy hulają po pomieszczeniach - pasuje cos z tym zrobić ...
   Zacinam sie w sobie, odkurzacz pod pachę, kilka worków na śmieci , szczota i do bojuuu :o !!
   1 dzień pająki - AUT!,
   2 dzień na mokro + trawa - paręnaście h roboty i Gotowe ;]
   Spotykamy sie nadzwyczaj punktualnie - ekipa zgrana jak mało kiedy - wpadamy do Dworu , szybkie rozpakowanie ekwipunku i po godzinie ruszmy na zaplanowana przejażdżkę - Jedziemy na 6 Aut .
   Na początek mała rozgrzewka "pod gore i z góreczki" w miedzy czasie zastanawiamy sie gdzie by tu pojechać co by zeszło tak w sam raz tak ze 2h - przecież ok 21 miął być wspólny ogień ;o .
   No i pojechaliśmy - na początek mały przejazd przez mostek którego nie było ... były za to pierwsze wtopy ;D - tak 3mać ! w miedzy czasie "solowy występ jednego z uczestników" - nie wiem czemu nikt poza "nim" nie chciał tego powtórzyć ????? ;D , jedziemy dalej 100 m. kolein ... czas przejazdu ponad 0.5 h ... następna szykana - mini potoczek z 2 przejazdami - atakuję jeden z nich - SZIEDZE ! :D spoko jest .
   Gazior nie próżnuje - atak na 2 - tez siedzi ! :D - wyciągarka do boju - lina sie rwie - Gazior sie reanimuje , a mnie wyciągają za pomocą lifta jako wciągarki ...
   Mija kolejne pół h. Cos sie dzieje ... godziny mijają niczym minuty.
21:00 - telefony dzwonią - Orły sie zjeżdżają do Dworu na ogień a nas nie ma - uspokajam niecierpliwych ze jeszcze z 0.5 h zejdzie ;p (niezła ściema) .    
   
   Gibon pali juz ogień w Dworze a my walczymy ... Kolesie zapierdzielają sztychówkami a ja postanowiłem znaleźć jakiś 'fajny' objazd ...
   znalazłem - próba przejazdu - wtopa - SUKCES osiągnięty ;D . Reszta „normalnych” sie przeprawia za pomocą Gaziora przez wyrwę w brzegach potoczku, jaka zostawił ww. ciągnąc sie na "starze" - a ja w miedzy czasie przy pomocy kilku dobrych ludzi i kiforka made in china próbuje wycofać po śladach ... próbuje mi tez pomoc Andrzej Samurajem na kinetyku lecz pomimo prób i chęci mój pojazd nie dyga ani centymetra ... - wiec "kiforek wróóóóóć ! ;o "
   czas płynie ...
   chłopaki na 2 brzegu , zostaje tylko prezes który rusza mi z pomocą...
    po chwili kombinacji z bloczkami itp. uwalniamy mój dzielny pojazd - Fenx Prezes ;] Ale radość nie trwa długo(a może właśnie trwała ;] ) - przy próbie opuszczenia miejsca Wydobycia wtapiamy obydwaj dosłownie "drzwi w drzwi" :] - chłopaki walczą juz na 2 brzegu z koleinami a my nadal na 2 odcinku - wydostajemy dzielny pojazd przy pomocy niezastąpionego chińskiego rękodzieła, potem kolej na ewakuacje Janusza - udało sie, "walimy" przez potoczek - Prezes siadł ;o, Gazior lina , prezes na 2 brzegu, moja kolej - BUCIOR ! "prawie" przeszedłem ... , i znowu niezastąpiony Gazior lina,a ja juz na drugim brzegu klucze w rękę i rozblokowuje skrzynie biegów (w potoczku została na dwójce i tyle)
    W miedzy czasie pod-...ony (-denerwowany) Gibon z Valdkie pier-...lą (-nicza) ognisko i przybywają do nas
    ( w sumie jest cos kolo północy ...)
   Jeszcze ostania szykana do odfajkowania (przy pomocy Gaziora) i jesteśmy na stałym ladzie. Kojot jest pod wrażeniem - udało mu sie "utoczyć kołpaki" a się zawsze zastanawiał jak to możliwe ... Zapierdzielamy do Dworu , po drodze mój pojazd ma małą awarie - improwizujemy - jadę dalej.
   A we Dworze to co najlepsze - kiełbacha i cos do picia ... ;] Jest po 1 a my zaczynamy to co planowano na 21. Poruszyliśmy kilka tematów. Przyjęliśmy w nasze szeregi kolejnego ORLA Andrzeja uroczystym pasowaniem a raczej "sztychówkowaniem" ;D - oczywiście ochotnik przed operacja przyjął środki 'znieczulające' w postaci ..ocenzurowano.. :D
   Po h 2 niektórzy sie rozjeżdżają - a niektórzy zostają - tych drugich zastaje natomiast ranek - tak żeśmy sie zagadali, że było nas 5 a odfajkowaliśmy 4 ... tematy :D - Masakra !!! o godzinie wpół do 6 rano postanowiliśmy sie przespać ...
   W niedziele pobudka - godz. 10;30 - ... ale sie spało ...
   Nie zostało nas zbyt wielu - niektórzy mieli obowiązki i musieli pognać na chatę. Zostało nas 4 , po południu postanowiliśmy z prezesem jeszcze cos niecoś pogrzać błoto na wydechu na mini torze - szkoda ze nikt nie robił fotek ... ;S - Gibon uważa ze warto było zostać ;]- nie wiem czy tak tylko mówił, czy tak było naprawdę ...???
   Ogólnie Integracja była "w deseczkę" z lajciku jak to zazwyczaj zrobiła sie mini przeprawa - szkoda tylko, że nie wszyscy przyjechali i ze nie wszyscy mogli zostać do niedzieli .
   Fenx ewrybady za przybycie i za wspólna zabawę ;D ( a no i oczywiście za pomoc )
   
   LULEK
 INTEGRACJA STRASZNY DWÓR 08.08.2009
    Witam wszystkich
   Chciałbym serdecznie podziękować wszystkim, którzy sie pojawili i pomagali w tej "lajcikowej" przeprawie jaka nam zafundował nasz gość Lulek.
   Dzięki niemu mogliśmy potaplać sie w błotku przy pięknym świetle księżyca ;-) i zjeść kiełbaskę z ogniska po 2 w nocy - fajnie było!!!
   
   ten kto nie był, niech żałuje a jak by kto chciał oglądnąć jak było to właśnie wysyłam materiał na FTP-a
   miłego oglądania
   pozdro
   
   Djciapata
 
    NIEDZIELNY WYPAD 02.08.2009
   Nie wiem czemu tak mało "wygłodniałych orłów" dało odzew na weekendowa propozycje "niedzielnego lajciku" ???
   W sumie czasu niby trochę było ... a i daleko od domów tez nie było.
   Chyba najdłuższą drogą miał właśnie Gibon - ale chłopak mimo to dzielnie sie stawił.
   Spotkaliśmy sie tak spontanicznie w "strasznym Dworze" My czyli Jelcyn ,Gibon i Ja ( jak ktoś był w armii to wie ze: " JA to w wojsku Du.a " ;D )
   Trasa była taka se - ja to nazywam "turystyka lekko przeprawowa" -Były 'krzaczory' pokrzywy , były owady, było miękko i nie wiadomo co pod trawa na 1.5 m wysokości, był też kurz ,szutry itp. Potem dołączył Andrzej (w sumie pomysłodawca a zarazem -kandydat do klubu) Na 4 pojazdy udaliśmy sie na pobliski "podjazd" ;] A tam zaczęła sie jak to zwykle zabawa, bo na samym dole znajduje sie nigdy nie wysychający torf i lagier.
   Tam z powyższych przyczyn (wbrew niezadowoleniu niektórych) zabawiliśmy ciut dłużej . W miedzy czasie dołączył Prezes - chłopak nie pojeździł zbyt wiele - ale zawsze cos - wciągarka poszła w ruch ... A potem próba wydostania sie na twardy lad - i kierunek "Dwór" na wspólny ogień.
   - Praktycznie KAZDY był ciągnięty - każdy zaliczył jakąś wtopę, a niektórzy nawet kilka razy ... ;D Tak w ogóle to nie do końca dogadaliśmy planów trasy i z tego tytułu Robson był ciut "zaskoczony" i może nie do końca zadowolony z obrotu sprawy. Ale ogólnie dzielnie to zniósł ;)
   Wojtek ... hmmm ciężko powiedzieć - nie przejawiał jakichś większych emocji ani w te ani w druga stronę - Za to jego zona chyba tak ... ;D ;p (ps. pozdrawiam Agnieszkę :)) )
   Andrzej koniecznie chciał "se co urwać" ale nie było okazji ... A jaa... No wiecie ... kto był to niech sam oceni. Po niedzieli, wczoraj 3 h myłem SUraka - co było powciskane wszystkiego i wszędzie to szok !!
   Wyszło przy okazji ze tylny wahacz poprzeczny sie ugiął - ale nie wpływa na trakcje - wygląda ze chyba tam na wyciągu co w jedne stronę przeszedłem ( co nie wiadomo było którędy jechać) a na powrocie co sie utopiła maszyna -tam leżały jakieś kłody po długości i chyba sie nadziałem wahaczem na jedna z nich i dlatego mnie wkleiło -az sie sam zdziwiłem ze tak nagle "wtopiło na dębowo" ;D -Niby kola sie gryzły w bagno a jechać nie chciało .
   Poza tym się okazało, ze pierdykneła osłona przegubu na przedzie (wewnętrzna) ale to nie wina terenu tylko raczej starości bo jest tak osłonięta, że nawet jak by chciał to by jej nie uszkodził. No i kurde kołek w chłodnicy ... - ale i tak w planie była wymiana ... -Ja traktowałem ten wyjazd bardziej jako Test porównawczy tego dziwoląga na tle samochodów.
   
   Wynik:
   Chyba sobie nawet radzi jak na osobówkę ...
(teraz juz wiem co potrafi ten Moj zielony Tylkowóz z mocniejszym silnikiem - bo konstrukcje    bliźniacze) ;] ale na dłuższa metę sie nie nadaje raczej - za dużo zakamarków z których trudno wyczyścić błoto, brak dachu i BLOTNIKOW !! oraz główna sprawa BRAK REDUKTORA !!! Za szybki a co za tym idzie za slaby w podbramkowych sytuacjach. Jak by nie jodła to może by to śmigało jak diabli bo by nadrabiał na zrywaniu przyczepności - ale jodła za bardzo sie wgryza i 3 ma jak fix - no i cięższa od klasycznej opony jest.
   Ale mimo wszystko Pozytywnie to oceniam.
   
   LULEK
 
    NIEDZIELNY WYPAD 02.08.2009 No juz po ;]
   Wlasnie zasiadlem przed compem (juz po prysznicu itp. )
   Nie wiem jak wy ( uczestnicy) ale ja mam samopoczucie swietne ;)
   Pojezdilismy sobie cokolwiek , z lajciku sie zrobilo nawet ciut wiecej... ale tak to jakos samo wychodzi - no czlowiek nie byl by soba jak by przejechal bezdusznie obok pewnych miejsc ... ;]
   I nic nie poradzi - przy okazji Sory Gibon ze wyszlo ciut inaczej niz bylo planowane - kurde ale teraz juz wstepnie wiemy co pod jakim wyrazem kto ma na mysli ;] -hehehehehe Ale powiem Ci ze pelen szacun - byles na oryginalnych kolach a nawet maszyna se radzila ...
   Fajne jest uczucie Po takim czyms - szczegolnie jak juz czlowiek umyty ,doprowadzony do 'kultury' zasiada badz zalega w wyrku na noc i tak jeszcze w glowie przechodza takie migawki "jak to jeszcze kilka godzin temu bylo ... :D " - i chcialo by sie powiedziec ze "jeszcze" ;]
   Tak wiec dzieki wszytkim za przybycie i wspolne niedzielne popoludnie - fotki zapodam na czasie :)
   A i moze przy okazji sie co napisze :)
   Strzalka !!!!
   
   LULEK
 RYMANÓW 22.07.2009 "RODEO"
    Powitać :D
   A wiec - jako ze od naszej wyprawy w okolice Rymanowa niebawem minie miesiąc pasowaly by pewnie cos tam Se napisac jak było.
   A było Tak :
   W sobote zbiorka
    w sumie jak malo kiedy nadzwyczaj punktualna (co zreszta nie było mi zbytnio na reke , bo nie dość ze mnie od środy w domu nie było i ledwo wróciłem o 1 w nocy z pt. na sob. to już o 5 musialem wstać co by jeszcze z rana pozałatwiać spraw kilka i jeszcze pojazd doprowadzić do jazdy ( brak łożysk w tylnym kole , brak oleju w moście , oraz ogólny /Brak Czasu/ na wszystko. Na szczęście chłopaki wpadli po mnie i "wspólnymi" (wspólnymi czyli wykorzystując Kazka) silami złożyliśmy pojazd w "try miga" - Kazek zabrał się za olej w moście , ja za koło, a reszta ekipy za oglądanie tego co "pod" oraz "w" garażu ;p - oczywiście należy wspomnieć o wsparciu duchowym w postaci (od czasu do czasu ) rzucanego textu cos a"la "no nie Pier.ol się tyle z tym ..." :o
    Dojazdówka
   - jedziemy i po drodze zbieramy kolejne ekipy ,tankujemy pojazdy itd. - co do dojazdówki to akurat ta forma mi się podoba - śmigamy nie głównymi drogami tylko "po wioskach" -wole te forme bo prędkość jazdy mniejsza ( chodzi o pojazd) a i "napatrzyc " się można wiecej ;] (chodzi o pasażerów )
   Na miejscu
   -spotykamy się z gospodarzami (ja zapoznaje się z właściwościami elektrycznego pastucha przy drodze - myślałem ze to zwykle ogrodzenie z drutu jest... jałććć - o dzizas ale mnie siekło ! :o !! )- , jedziemy do bazy-domku rozładować ekwipunek . W sumie wstępny plan zakładał ze będziemy robić lulu w namiotach ale suma sumarum "twardziele" wola domek wiec i ja postanowiłem się nie wyłamywać i skorzystałem z tej opcji.
   Jezdzimy
   -tak jest -nadeszla pora na to , po co tu jechaliśmy 100 kilosow ( Pilotuje nas Mirek Swoim Patrolem K 160 z turbina z Autosanu ;o ) -Trasa fajnie wytyczona - poziom trudności narastał liniowo - na początek polne drogi, laki, potem wjazd w zarośla , mały strumień wraz ze śliskimi kamieniami , potem brodzimy w fajnej rzece , następnie podjazdy, bloto,koleiny pourozmaicane 0.5m głębokości kałużami, jest coraz ciekawiej - niektórzy maja problemy inni maja awarie , a jeszcze inni to i to ;p . Na uwage zasługuje fakt , ze pomimo deszczowej pogody i znacznej wilgotności w krzaczkach były znikome ilości uciążliwych latających owadów (Duzy + ) Potem przyszedł czas na fajna łączke na której wielu miało problemy ... ;p ( niektórzy natomiast jezdzili sobie w te i spowrotem :D) . Było ognicho nad rzeczka , potem po ognisku cześć "zdziecinniała" czyli rzucanie się nawzajem kamieniami :o (a jak sobie ktoś nie trafiał to chociaż do wody żeby kogoś ochlapać przynajmniej ). Po tej "wspanialej" zabawie udaliśmy się na 2 cześć jazdy - nastąpiła zmiana pilotów - miejsce Mirka zajął jego starszy. Wraz ze zmiana przewodnika zmienił się tez charakter trasy na bardziej "techniczna" - przeważały podjazdy -krótkie ale wymagające - tutaj tez znacznie bardziej zarysowała się róznica pomiędzy sprzętami (i kierującymi) .
   Jazde zakończyliśmy po ciemku - bo jak wiadomo w nocy wszystko jest straszniejsze - wiec się przeciągło ciut - po drodze był "kapeć" - test na TEAM SPIRIT ;p i baza.
   Wieczorne Rozmowy
   -hmmm co tu dużo pisać - wiadomo jak to jest przy ognisku ... chłopy zmęczone , porozmawiają spokojnie (szczególnie Jurek) o tym jak było cięzko i Ida o 22 spać - proste ;p no nie ?
   Niedziela
   -rano wiadomo -pobudka - cos na ząb i kolo poludnia podejmujemy decyzje ze jedziemy się jeszcze lekko przewietrzyć - nie opodal bazy prezes odpada -awaria - my suniemy dalej - ja prowadze - dojeżdzamy do rzeczki i śmigamy cały czas brodem, ale nie wszystkim to odpowiada bo się wyłamują i wracają na twarde ... dopadamy do wysepki - chwila na mycie ,po czym część wyrusza na lajcik a część (ja :] ) zostaje - co działo się z pozostałymi - nie wiem - ja zostałem na wysepce - i postanowiłem siebie i pojazd doprowadzic do "wyglądu" i tak tez się stało - było czadersko - zero Komarow, ciepełko, woda, słoneczko , pranie ciuszkow, autka z blocka ... Do czasu.
   Zaczeło się chmurzyc, potem gdzieś tam wyżej deszczyk , potem gradzik , a ja sobie stoje ... A ulewa nie popuszcza ... Z uwagi na super szczelność mojego nadwozia postanowiłem się schować pod krzaczkami przy brzegu - nic nie dało. Za chwile okazało się ze z bocznych dróg płyną Male strumyki (cala szerokością :o !! ) a ulewa nie odpuszczała !! siedząc w aucie pod krzaczkiem byłem w podobnym stanie jak bym sobie chodził po rzeczce w czasie tego deszczu wiec postanowiłem że nie ma sensu siedzieć tylko trzeba jechać w pizdu ! - jakie było moje zdziwienie gdy okazało się ze wysepki na środku już nie ma a nurt wody jest jakiś taki ... żywszy i kolor gliniasty ... i jakoś tak jest wiecej tej wody... a ja sam ... :o Ciul przejade to przejade, a nie to najwyżej mnie ... pare kilometrow nizej ... -pare kilo w spodniach było, Ale udało się ;D
   Zwijamy się
   - Po tych przeżyciach dotarłem w okolice bazy, potem z bazy dojechała reszta towarzystwa ( co niektórzy "wypoczęci" ) ,zbiórka i wiadomo śmigamy na chate - droga ta sama co na dojazdówce - czyli wioski ;)
   Podsumowanie
   Impreza ogólnie pozytyw. Teren bardzo podobny do "Leska" powiedział bym ze idealny podemnie (pod kondycje mojego dzielnego pojadu) czyli "turystyka lekko przeprawowa" ;] Ale nie znaczy to ze jest łatwo -poziom trudności jest fajny (do wyboru ) można sobie przeszkode objechać, można przejechać tradycyjnie, a można sobie tez pokombinować;] , Są tez miejsca ciężkie których bez wciągarki raczej nie przejedzie - ale to już kwestia tego czym się jedzie i jak się chce pobawić. Wybór tematyczny przeszkód tez jest bardzo fajny. Domek spoko (chociaż bez prądu, a woda jest ze studni leśnej -grawitacyjnie sobie leci z kranu)- a jak by ktoś chciał to i namiot tez może sieknąć.
   To tyle z mojego krotkiego felietoniku na temt - Wyprawa"Rymanow" Mysle ze wam styknie ;D
   I ja tam byłem, kielbache jadlem i wode pilem ...
    ;)
   
   LULEK
 CHMIELNIK 21.02.2009 "Pierwsza krew"
    Powitać :D
   Oto słów kilka okiem 'piechura amatora' o tym co widziało oko jego na okolicznych pagórkach doliny strugu ;) Spotkanie (jak by nie było wyczekiwane) doszło do skutku ogólnie towarzystwo lekko wyposzczone miało 'chęci'. W dodatku atmosferka zimowa na dobry tydzień przed planowanym terminem przybierała na sile. Nieprzyjemne mrozy które postraszyły nieco z deka odpuściły -jak by na samą 'dżamprezę' co by towarzystwo zbytnio po tyłkach nie dostało.:p
   Zaczęło sie ! :o - Sobota
   Wstępna godzina spotkania ustalona - 10 AM. -miejsce też. Ja jako pozbawiony pojazdu postanowiłem wetknąć szanowne d..sko do kogoś życzliwego -padło na prezesa Janusza :D Naginamy zatem z rańca do ww. Tam zastaje Janusza w trakcie szarpaniny Wojtka ... !! :o Po chwili Janusz zyskuje przewagę nad tym 2 i ... udaje sie odpalić Defendera ;] . Następnie nagły zwrot akcji Wojtek przejmuje inicjatywę i zaczyna sie szarpanina Janusza (tym razem Defender-Uaza bo poprzednio GR-Defendera :D ) Jeździmy tak sobie z pół godziny po wiosce na sznurku za Wojtkiem -Uazior od czasu do czasu "strzela z du.y i tyle . "Noto ześmy ku.wa pojechali" se myśle :S -no cóż, Uaz na podwórko -Janusz pod.....iony Pier..lnął maska silnika i decyzja ładujemy sie do autobusu Jelcyna. (Defender Wojtka)
   Docieramy do punktu zbornego - wszyscy juz czekali- "zadowoleni" naszą punktualnością(było 'dopiero' po 11- ponad godzina poślizgu czyli zgodnie ze zwyczajem :p ) -Dobra, jeszcze małe tankowanko i ... GO !
   Jesteśmy na miejscu (w Chmielniku)-krótkie cześć ,cześć z gospodarzami i ruszamy dalej.
   Wjeżdżamy w lasek-samuraj prowadzi ,a tu... -biało wszędzie, śniegu wszędzie -co to będzie x2 :oo !! Zaczynają sie pierwsze wtopy -zaczyna sie zabawa. Zaczynają być widoczne różnice w poziomie przygotowania pojazdów oraz umiejętności kierujących (a może tylko podejście mniej lub bardziej zaangażowane :] )
   -pokonujemy pierwszą błotna szykanę, potem drugą, potem następną, zaczynają się trawersy, podjazdy.... pierwsze awarie....
   Coraz częściej pojawia sie tez pytania "-co jest ku..a grane???? " niby opony są, niby silniki kręcą, niby śniegu nie tak strasznie dużo a auta na prostej nie jada ???!!! :o Jedynie co dobrze wychodziło -to bezustanny "drift" -auta jechać chciały ale nie do końca kierowcom udawało się dochodzić do konsensusu z nimi, co do ustalenia kierunku bądź sposobu jazdy-czego efektem było zsuwanie sie z planowanej trasy -bokiem, tyłem ,w krzaczki ew. bezowocne przebieranie kolami w miejscu. :o ?!?
   Akcje ratunkowe wydawać by sie mogło nie miały końca. Były awarie-Jedno Sprzęgło uszkodzone na amen, kilka solidnie przypalonych, ślizgających, problemy z chrupiącymi sprzęgiełkami w piastach, a nawet dyfer sie ponoć sypnął. Ja jako piechur też miałem problem-z napędem ;) przemoczyłem 2 pary butów, skarpet, spodnie i 'kalesony' aż po 'wacka' :o !! -przyznam sie szczerze, że już dawno nie dostałem tak woda i mrozem w 'gumiakach' po d.pie . :D -Jedynie zdrowy rozsadek mi podpowiedział kiedy sobie odpuścić, bo już i tak nie czułem nic od kolan w dół. Jakby mi ktoś po stopach przejechał to bym sie śmiał bo i tak już czucia nie miałem :S W końcu wyratowano wszystkich, wspólny mały ogień, po kiełbasce, po kielonku (oczywiście ci co nie prowadzili ;] ) i HEYA do domów .
   Podsumowując:
   Całą imprezkę przejechały praktycznie TYLKO wyciągarki :o Nasuwa sie wiec pytanie -Dlaczego?? co było nie tak ? Śnieg wcale nie był aż taki kolosalny -bywało więcej ,chlapy nie było, mrozu nie było ... może nie było też jednej rzeczy -łańcuchów...
   No ale bez paniki i tak czasem bywa. Myślę, że ta operacja pokazała ze opona do błota nie za bardzo chyba nadaje sie do śniegu -podejrzewam, że trochę tez przyczyna tkwi w szerokości. Bo albo guma powinna być wąska-wtedy "rznie" do spodu, albo mega "wydymana" (czyt. szeroka) wtedy idzie górą- a tak to ani to nie rznęło, ani nie szło górą tylko sie "miziało"
   Moje odczucia na temat impry:
   -Ogólnie teren fajny -są drzewa, jest gdzie pokombinować z wyciągarką, są fajne górki, trawersy, są potoczki, mini torfowiska - jest na miejscu, nie trzeba sie bujać po 'świecie' żeby dojechać. Gospodarze Spoko Goście ;D .
   Tym razem nie drajwerowałem, ale popie...lałem ze sznurkiem (liną) można sie nieźle rozruszać ;D -i powiem szczerze, że zajęcie równie fajne co kierowanie a nawet bym powiedział, że może i ciut fajniejsze :)) (trzeba tylko sobie dobre obuwie przygotować :pp (bo w przeciwnym razie wole jednak kierować ;D )
    Zakończenie:
   Ogólnie impra -POZYTYW :) rozeznanie wypadło miło, myślę, że warto poświęcić temu miejscu więcej uwagi -może być ciekawie ;) -Dzięki za mile spędzony wspólnie czas .
    "A tiepier ja was ocień pazdrawliaju Tawariści :* :pp "
   SZCZAŁECZKA ! :D
   
   LULEK
 SYLWESTER 31.12.2008
   
   
   Kiedy Nowy Rok nadchodzi
   kieliszeczek nie zaszkodzi
   Kufel piwa to za mało
   Litr szampana by sie zdało
   Trzeba opić wszelkie troski
   By nastepny rok był boski
   By maszyny nam robiły
   A nie w szopach tylko gniły
   By po blotku się śmigało
   Przy ognisku opijało
   By ekipa była zgrana

   aaaa dobra polejcie mi szampana ;) bezalkoholowego oczywiscie ;)
   
   Kojot
 KOLEJNE STANDARDOWE ĆWICZENIA 06.10.2008 20:40
    Pobrykalismy sobie wczoraj cokolwiek po oklicy- kto pobrykał to pobrykał.
    Sqad niemal stały czyli 4 pojazdy. -teren w sumie też. Ale to co bylo to nie wiem jak nazwać-z mojego punktu widzenia lekko do chrzanu-chociaż co do jazdy to coś tam pojeździłem troszke-był ciulowy akcent z takim jednym...
    ....CENZURA :) (oryginalna wersja na forum)......
    Pozatym ciulowym akcentem, wydażył sie drugi akcent tez Chu.owy bo moj biedny pojazd nabral wody do silnika (matka natura w koncu okazała się lepsza od mojego maleństwa i uziemiła go na chwilkę w stumyku) przez ten Pierd.lony sznur na wale co go tak cale życie przeżywam-i w dodatku jeszcze sobie chodził z ta wodą chwile aż zdechł całkiem w tej rzeczce.(ale jak kończył prace (konczył sie dusić) to nie jeden by chcial miec takie ciśnienie oleju na wolnych obrotach-FULL zegar był :D )
    -Tutaj pewnie pasowało by uchylić czoła dla kolegi CICHEGO który to zaofiarowł BEZINTERESOWNIE swa pomoc koledze w potrzebie i przy pomocy wciągarki wydobyliśmy zwłoki na brzeg.
    Faktem jest że pewnie nawet na 3 auta by tego z tamtad nie wyciągnał-bo później był problem okrótny wyciagać to pod mniejszą gorke-tak wiec Super Patrol sie wykazał (przydał ;] ) chociaż chyba najmniej pojezdził :/
    Ogólnie praca z wodą na baniakch i w misce chyba nie bardzo sie spodobała silnikowi-co prawda po "odwodnieniu" z zelu (wymiana oleju na swiezy) machina zagdala i niby jakos tam te tloki sie obracaja (wot ruskaja tiechnologija) Ale teraz ma strasznie ciezkie palenie-chyba stracił resztki kompresji ktorej i tak juz nie mial.
    Wiec szykujcie sie ambitni następcy bo Lulek oddaje pas mistrza ;)) Zostaje tylko turystyka... lekko przeprawowa ;[ I to tyle na tymczasem bo dosyć dużo tego wyszło.
   
   Lulek
 POD PORĘBĄ 2008 08.09.2008 08:08
    :) Było dobrze ale bedzie jeszcze lepie niż było, w koncu zebraliśmysię w liczniejszym niż zazwyczaj gronie :).
    Serdeczne podziekowania za udzial w imprezie i pomoc w terenie i na asfalcie :). No cóż teraz tylko codzienna codzienność i w miedzyczasie reanimacja syfa :) a do roboty mam sporo :) obydwa dyfry i sprzeglo :) no ale jak idzie się na wojnę to i z ofiarami trzeba sie liczyć :) .
    Jeszcze raz dziekuje za miły wspolnie z Wami spędzony weekend
   strzałka
   
    Kojot.
 POD PORĘBĄ 2008 07.09.2008 21:18
    Tak jest-dokładnie.
    Pod Porębą 2008 to już historia :)
   Siedzimy już w domach przed kompami,po kapieli i odliczamy czas do Poduchy ;)
    Póki jeszcze na gorąco-ogólnie bylo spooko,zdarzały się akcenty ale ogolnie jest git-Kto nie był niech żałuje a kto byl -to dzięki za wspólną zabawę :]
   CEŚĆ :)
   
   Lulek
 POD PORĘBĄ 2008 07.09.2008 20:07
    No i po wszystkim, zakonczyliśmy kolejne zmagania w lesie i blocie z różnymi skutkami... Pogoda NAM dopisała a i błota nie brakowało...
   Ze swej strony pragne podziękować wszytskim obecnym za udział oraz integracje w wypadzie i mam nadzieje, że każdy kolejny bedzie tak samo dobry a nawet i lepszy...
   Pozdro Orły - Strzałeczka :D
   
   Grotka
 Odprawa 5.09.2008
    No widze, ze cisza na Naszym forum przed wyjazdem ...
   -wiekszosc pewnie klepie zelastwo i prowadzi dzialania przygotowujace ;]
   -Ja tez jaszcze za moment sie udam powyciagac to i owo z szafy co by rano nie biegac po chacie jak poje.any.
   Zelastwo cokolwiek posklejane do 'kupy' moze objedzie-dalsze prace nie maja sensu bo to jest tak, ze tu nie moze byc wszystko sprawne na tip top. Bo jesli np. lanie z czego kolwiek jest na stanie tego pojazdu tak jak np. kluczyki to nie ma sensu cokolwiek usowac bo to tak zdziwia, ze normalnie jak by sie dalo to by nawet z pustego sie wyciek zrobil-tak, ze pomyslalem: @&%!! , :O! X^&*!!!
   Jutro z ranca zapakuje sie to i owo i w droge :]
   pogoda zapowiada sie fajna wiec chyba SOFT TOP powedruje na polke-nie ma to jak Cabrio Letnia pora ;D
   tak ze dosc piepszenia-do zobaczenia "Na" a potem "PO" :))
   
   Lulek
 ZARNOWSKIE MOSTY
    Znalazlem sekund 5 to namaluje to i owo o "Zarnowskim moscie"
    Na wstepie pragne niezwykle goraco podziekowac koledze Cichemu za 'wspanialy' komentarz do mojej pierwszej wzmianki o freqwencji,oraz rownie goraco pragne dopelnic ze nie chce mi sie tlumaczyc z jednego z zarzutow-nie dam sie sprowokowac Ben :p .
    A teraz do konkretow. -Dzien 1. Sobota. Jak wiemy piknik rozpoczal sie juz w sobote i co niektorzy bardziej czasowi w tym dniu wlasnie stawili sie na miejscu by cokolwiek poupalac. -podobno pogoda nie dopisala (a moze dopisala wlasnie )i kolesie przemoknieci postanowili sie porozjezdzac do domow przed polnoca. (wiec z namiotow kupa :] )
   -Dzien 2. Niedziela. Po wczesniejszych ustaleniach zbliza sie godzina wyjazdu,Godzina 'W' Przy pomocy wspanialego wynalazku -telefon- dowiaduje sie ze EKIPA -konwojowa-Orlow sie rozsypala :/ -zostaje sam. Coz pare telefonow i jedziemy z Niechobrza ja i pewien Patrol (sasiad nie zrzeszony)
    kolejne pare telefonow i spotykamy sie w Czudcu z kolejnym patrolem GR na 37 ;] , po czym praktycznie w tym samym momencie dojezdzaja do nas jeszcze 2 GR y. I w tym oto zastepczym sqadzie smigamy do zarnowej 4 patrole i 1 dzielny pojazd :D
    Na miejscu juz powoli zaczynal sie robic tlok,na polu parkingowym spotykamy Staszka (kojot) -pare slow co, kto, gdzie, z kim i dlaczego i wszystko wstepnie wiemy. Tuz po 14 wyruszamy ustawic sie do parady-sa tez motocyklisci- I tu zaczyna sie kaszana- podobno Policja nie zostala poinformowana na czas ze planowana jest parada i nie przygotowala sie do tej operacj. Skutek. Parada-a raczej uczestnicy- zostaja pomieszani losowo na pare grupek z przejezdzajacymi cywilnymi samochodami i ogolnie wyglada to jak zajebisty korek ze wszystkich stron,gdzie kazdy pcha sie na krzywy ryj i ogolnie nie wiadomo kto,za kim i ktoredy ma jechac.(cos jak kasza z grochem z tym ze gorzej bo tu byli weterani,off roadowcy,motocklisci,cywile i nawet pociag chyba ze 2x jechal)
    Po paradzie-czesc rozrywkowa Wiadomo ludzie laza gapia sie, trzaskaja fotencje,i takie tam. w Miedzy czasie pokaz nieudolnosci strazy pozarnej w akcji wyciagania Zwyzki volvo ktora to strazak ('SAM' z pewnoscia) wjechal tam gdzie nie powinien i maszyna siadla-dopiero transporter gasienicowy zrobil robote.
   Pokaz Policji - Psow Policyjnych w symulowanej akcj (H W D P ) :] Pokaz Trialu rowerowego Pokaz strazacki gaszenia czegos tam i zabawy z piana Przejazdzki wczesniej wspomniana zwyzka strazacka za jakas tam kwote Byly tez elementy alpinistyczne-ale nie chce mi sie pisac. Potem pszyszla kolej na Przewozki Tubylcow Naszymi wozami (kto chcial) oczywiscie 5zeta od leba. Co niektorzy zrobili fortune-ja tylko 15 zetow-bo nie sciagalem plandeki a golasy wlasnie mialy wziecie-wiadomo /nie nastawialem sie na komercje :]
   I wreszcie przyszedl czas na rekonstrukcje obrony-ale bylo tak ciulowo ze wszyscy czekali ze cos bedzie na moscie,a okazalo sie ze akcja rozgrywa sie po 2 stronie (kolo pomnika) i w sumie ciula bylo widac. Wiec jak wydedukowalismy ze chyba juz rekonstrukcja dobiegla konca padala decyzja by zabierac DU.E w troki i chodu do chaty.
    na zakonczenie wymienie moze orly ktore byly na 1 miejscu :P JA czyli piszacy te slowa -Staszek/Kojot ,Krzysiek/S.Wrangler , Wojtek/Jelcyn , Oraz ekipy niezmotoryzowane -Tomasz/Rosomak ,goska/grotka&Lukasz/djciapata,oraz polowa Gaziora 69/michal
   Jak kogos pominalem to sorx przypomnijcie sie to wymienie ;D
   Oczywiscie grzechem bylo by nie wspomniec o przypadlosci naszego nowego ORLA Krzyska ktorego to wspanialy pojazd postanowil napic sie wody czego skutek Krzychu juz nam opisal na forum. Wstepnie poza wystajacym korbowodem przez szczeline w misce olejowej nic nie zdradzalo by Wranglera cos bolalo :]
    Tak to w skrocie wygladalo po lebkach.
   STRZALKA !!
       
   Lulek